piątek, 13 lutego 2015

Prawo stoi na straży silniejszego

Policjanci Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali kolejnych 7 członków zorganizowanej grupy przestępczej, która wyłudzała od firm ubezpieczeniowych odszkodowania, na podstawie sfingowanych kolizji.” - czytamy w artykule pt. Wyłudzali odszkodowania, pozorując kolizję – członkowie grupy są już w rękach CBŚP. Zamieszczonym na stronie: http://www.infokrakow24.pl/57760/wyludzali-odszkodowania-pozorujac-kolizje-czlonkowie-grupy-sa-juz-w-rekach-cbsp/
No i teraz proszę, wszystkich obywateli Polskiej Rzeczpospolitej – zamieńcie się w słuch i posłuchajcie co powiem. A powiem, że nasza Konstytucja w
Art. 32. głosi:
1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2.Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Mało tego. Nasi Wybrańcy uchwalili i wstawili do Konstytucji Art. 76, a w nim napisano:
Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Zakres tej ochrony określa ustawa.
Dla szczęśliwców, którzy jeżdżąc po polskich drogach, nie ulegli wypadkowi niezawinionemu i nie musieli przechodzić przez gehennę, jaką jest dochodzenie, od ubezpieczyciela odszkodowania, to zamieszczony powyżej fragment artykułu, jak i dwa artykuły Polskiej Konstytucji nie wywołają zdziwienia. Natomiast tacy jak ja, którym przyszło walczyć o swoje z ubezpieczycielem ( w moim przypadku z PZU S. A.), jak też z sądem zauważą, że wyłudzanie, od ubezpieczyciela odszkodowania jest ścigane przez CBŚP, a powszechnym zaniżaniem odszkodowań, poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych, z ubezpieczenia OC, przez ubezpieczycieli CBŚP jakoś jię nie interesuje. Czemu to – jeśli Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej nakład na władze publiczne obowiązek ochrony konsumentów przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi – CBŚP nie wykazuje zainteresowania, stosowaniem niezgodnych z prawem i stanem faktycznym zabiegów ubezpieczycieli, skutkujących zaniżeniem odszkodowania? Końcowym rezultatem zabiegów ubezpieczycieli jest, nieuprawnione przejęcie środków płatniczych, które zgodnie z prawem należały się poszkodowanemu. Dlaczego to poszkodowany musi własnym sumptem, mienia, bezprawnie zagrabionego mu przez ubezpieczyciela dochodzić na drodze sądowej? Dlaczego to nie możemy w mediach spotkać informacji: „Policjanci Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali kolejnych 7 członków zorganizowanej grupy przestępczej, która zaniżała poszkodowanym należne im odszkodowania, na podstawie sfingowanej wyceny szkody”?
I to ma być „Równość wobec prawa” zapewniona konstytucyjnie?
Ja o wyprostowanie polskiego prawa, wedle którego prowadzone są likwidacje szkód z ubezpieczenia OC wojuję cztery lata, występując do wszystkich instytucji, które mają związek z prawem i nikt nie chce podjąć żadnych przeciwdziałań, aby ten prawny ewenement skutkujący wyrządzaniem dodatkowych szkód poszkodowanym w wypadkach, a przynoszącym olbrzymie zyski ubezpieczycielom wyeliminować z polskiego prawa.
Co prawda Rzecznik Ubezpieczonych podjął próbę doprecyzowania interpretacji artykułów Kodeksu Cywilnego dotyczących odszkodowania z OC. Jednak w wyniku jego działań, sytuacja poszkodowanych , zamiast polepszeniu, uległa pogorszeniu. Sąd Najwyższy, zamiast A według mnie zaniżanie odszkodowań tkwi w
Rzecznik Ubezpieczonych zwrócił się do Sądu Najwyższego z niżej wymienionymi problemami.
Problem 1. "Czy na podstawie przepisu art. 363 § 1 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. - Kodeks cywilny (Dz. U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm.) <> można uznać koszt naprawy uszkodzonego pojazdu, który nie jest równy lub nie przekracza 100% jego wartości sprzed szkody?"
Na co Sąd Najwyższy, oficjalnie odmówił podjęcia uchwały. (Postanowienie Składu Siedmiu Sędziów Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 12 stycznia 2006 r. III CZP
76/2005.)
Jednak w dalszej treści swego uzasadnienia, która z odmową podjęcia uchwały ma tyle wspólnego, co rzep z psim ogonem, napisał: "Za utrwalony należy zatem uznać pogląd, że koszt naprawy
uszkodzonego w wypadku komunikacyjnym pojazdu, nie przewyższający jego wartości sprzed wypadku, nie jest nadmierny w rozumieniu art. 363 § 1 kc. Pogląd ten aprobowany jest w doktrynie.
W obowiązkowym ubezpieczeniu komunikacyjnym OC ma zastosowanie zasada pełnego odszkodowania wyrażona w art. 361 § 2 kc, a ubezpieczyciel z tytułu odpowiedzialności gwarancyjnej wypłaca poszkodowanemu świadczenie pieniężne w granicach odpowiedzialności sprawczej posiadacza lub kierowcy pojazdu mechanicznego (art. 822 § 1 kc). Suma pieniężna wypłacona przez zakład ubezpieczeń nie może być jednak wyższa od poniesionej szkody (art. 824[1] § 1 kc) i przede wszystkim na tym tle zachodzi potrzeba oceny, czy koszt restytucji jest dla zobowiązanego nadmierny (art. 363 § 1 zd. drugie kc). Przyjmuje się, że nieopłacalność naprawy, będąca przesłanką wystąpienia tzw. szkody całkowitej, ma miejsce wówczas, gdy jej koszt przekracza wartość pojazdu sprzed wypadku. Stan majątku poszkodowanego, niezakłócony zdarzeniem ubezpieczeniowym, wyznacza bowiem rozmiar należnego odszkodowania."
No i dzięki takim Wysokosądowemu orzecznictwu, w artykułe pt. Likwidacja szkód komunikacyjnych, pod adresem: http://www.profilauto.pl/?page_id=127 czytamy: „Odszkodowanie wyliczone metodą szkody całkowitej pozwala zaoszczędzić Ubezpieczycielowi średnio 50% wypłaconego odszkodowania. Stosowanie tych praktyk odbywa się jednak kosztem poszkodowanego.”

Następnie RU zwrócił się do Sądu Najwyższego z dwoma problemami.
"1. Czy w świetle art. 361 k.c. utrata możliwości korzystania z pojazdu mechanicznego wskutek jego zniszczenia lub uszkodzenia przez poszkodowanego – będącego osobą fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej – stanowi szkodę majątkową?
2. Czy w świetle art. 361 k.c. roszczenie wyżej wymienionego poszkodowanego o zwrot poniesionych kosztów najmu pojazdu zastępczego w ramach odpowiedzialności gwarancyjnej ubezpieczyciela z tytułu umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych jest determinowane nie tylko istnieniem adekwatnego związku przyczynowego pomiędzy faktem utraty możliwości korzystania z rzeczy wskutek jej zniszczenia albo uszkodzenia, a poniesionymi kosztami najmu pojazdu zastępczego, ale również niezbędnością tego najmu, rozumianą jako niemożność skorzystania ze środków komunikacji publicznej?"
W odpowiedzi na powyższe Sąd Najwyższy podjął uchwałę o treści:
Odpowiedzialność ubezpieczyciela z tytułu umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za uszkodzenie albo zniszczenie pojazdu mechanicznego niesłużącego do prowadzenia działalności gospodarczej obejmuje celowe i ekonomicznie uzasadnione wydatki na najem pojazdu zastępczego; nie jest ona uzależniona od niemożności korzystania przez poszkodowanego z komunikacji zbiorowej.” (Uchwała składu siedmiu sędziów z dnia 17 listopada 2011 r., III CZP 5/11)
W uzasadnieniu daje się zauważyć, jak SN wszelkimi sposobami wywijał się aby, za szkodę majątkową nie uznać utraty możliwości korzystania z rzeczy, czyli tego, dlaczego kupuje się pojazd, czyli głównej wartości jaką jest umożliwienie posiadaczowi zaspokajania potrzeb, a tę wartość posiada tylko pojazd sprawny technicznie. Nieuznanie utraty możliwości korzystania z rzeczy za szkodę majątkową poskutkowało tym, że obowiązek jej likwidacji nie powstawał z chwilą jej utraty. Tym samym ubezpieczyciele zostali zwolnieni z obowiązku wyposażenia poszkodowanego w samochód zastępczy gdy jego samochód utracił sprawność techniczną w zdarzeniu komunikacyjnym. Przyznanie zwrotu kosztów wynajmu pomocne jest jedynie dla tych, którzy, na wynajem samochodu zastępczego pieniądze maja. Ci którzy pieniędzy nie mają, znowu zostali na lodzie. Czy to nie jest podłe? I czy obok tego można przejść do porządku dziennego nie zareagowawszy? I czy te dwa orzeczenia Wysokiego Sądu nie są wyrazem oczywistym, że Wysoki Sąd stoi na straży interesu silniejszego, czyli ubezpieczyciela? I czy Sądy powszechne nie biorą z niego przykładu kiedy to, tak jak w moim przypadku Sąd Rejonowy w pierwszym podejściu odrzucił pozew, uzasadniając to tym, że nie podałem właściwej nazwy strony pozwanej, czyli nie napisałem jak nazywa się PZU S.A. - jedyny w Polsce ubezpieczyciel o takiej nazwie funkcjonujący od dziesiątek lat. Co z resztą okazało się nieprawdą, bo do pozwu była dołączona kartka z nazwą, a na każdym piśmie dołączonym do pozwu, z korespondencji przedsądowej były pełne adresy PZU S.A.