poniedziałek, 30 września 2013

Coraz to nowsze oblicze "Szkody całkowitej"



http://www.prawo-ubezpieczeniowe.waw.pl/index.php/2011/05/06/wyrok-sadu-najwyzszego-z-dnia-17-czerwca-1987-roku-sygn-akt-iv-cr-15887-niepublikowany-2/  Sentencja tego wyroku brzmi: "Zastosowanie różnicy ceny samochodu przed i po wypadku nie może stanowić podstawy do wyliczenia wysokości odszkodowania jeśli przyczyną wypadku jest zawinione działanie osoby trzeciej, za którą ponosi pełną odpowiedzialność ubezpie­czyciel w ramach odpowiedzialności OC. W takim wypadku ubezpieczyciel ma obowiązek pełnego wyrównania szkody niezależnie od tego, czy poszkodowany zakupił części zamienne i podjął remont uszkodzonego wozu, czy też podejmie go w późniejszym terminie. Również bez znaczenia pozostaje kwestia uzyskania korzyści z rzekomego przekroczenia rzeczywistej szkody."
Natomiast w doktrynie jest całkiem coś odmiennego - dlaczego nikt z obecnych sądowników nie stosuje się do wskazań SN zawartych w sentencji w/w wyroku?

Judykatura, natomiast otwarła się i spopularyzowała w doktrynie fragment uzasadnienia - odmowy uchwały - z Postanowienia Sądu Najwyższego, z dn. 12 stycznia 2006r. Sygn. akt III CZP 76/05 (link: http://www.rzu.gov.pl/files/213__62__Wnioski_skierowane_przez_Rzecznika_Ubezpieczonych_do_Sadu_Najwyzszego.pdf) o brzmieniu: "Przyjmuje się, że nieopłacalność naprawy, będąca przesłanka wystąpienia tzw. szkody całkowitej ma miejsce wówczas, gdy jej koszt przekracza wartość pojazdu sprzed wypadku. Stan majątku poszkodowanego niezakłócony zdarzeniem ubezpieczeniowym wyznacza bowiem rozmiar należnego odszkodowania". Został on uznany jako sentencja wyroku i służy ubezpieczycielom, jako podstawa do uznania  - niemal każdego - przypadku szkody, za szkodę całkowitą i likwidacji jej metodą różnicową. Co to oznacza dla poszkodowanych, chyba nikomu nie muszę tłumaczyć? Nawet w tym fragmencie uznawanym za sentencję, nikt nie zwraca uwagi na to, że tam jest napisane: "Stan majątku poszkodowanego niezakłócony zdarzeniem ubezpieczeniowym wyznacza bowiem rozmiar należnego odszkodowania" - A przecież stanem majątku utraconym, przez poszkodowanego, na skutek kolizji niezawinionej, była rzecz sprawna technicznie służąca do zaspokajania jego potrzeb życiowych. A przywracany stan majątku według metody różnicowej polega na wypłaceniu poszkodowanemu różnicy pomiędzy wartością pojazdu sprzed szkody, a wartością po szkodzie. Wyszło na to, że poszkodowany, zamiast pojazdu sprawnego technicznie mającego właściwości użytkowe jest właścicielem kwoty, okrojonej, przez ubezpieczyciela i wraku swojego pojazdu. I to ma stanowić stan majątku sprzed szkody? Wrak - chociażby - do czasu sprzedaży trzeba przechować - kto za to zapłaci? Wrak trzeba sprzedać - jest to czynność handlowa, nie każdy poszkodowany ma handlowe umiejętności, więc będzie musiał wynająć fachowca, żeby zajął się sprzedażą wraku. Fachowiec tego za darmo nie zrobi - kto za to zapłaci? I taka likwidacja została powszechnie uznana za zgodną z zasadami współżycia społecznego? Proszę Państwa, to jest największy przekręt prawniczy służący do nabijania kabzy ubezpieczycielom. Zajrzyjcie jakie PZU S. A. ma zyski. I o tym wszyscy wiedzą i nikt nie reaguje? Nic tylko zawołać - Boże Ty także o tym wiesz i nie grzmisz?

Ostatnio przeczytałem całą Uchwałę składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dn. 17 listopada 2011 r. Sygn. akt IIICZP 5/11. Muszę się przyznać - ogarnęła mnie trwoga i strach, do tego stopnia, że zaczęło mną trząść. Wierzcie mi - nie przesadzam. Powodem mojego przerażenia były takie oto fragmenty wyroku:
1). „Na gruncie prawa cywilnego rozpatrywane jest ustalenie szkody metodą dyferencyjną (różnicową), zgodnie z którą szkodę stanowi różnica między stanem majątku poszkodowanego, który powstał po nastąpieniu zdarzenia sprawczego, a stanem, który by istniał bez tego zdarzenia.” Dalej nastąpiła wymiana sygnatur wyroków potwierdzających słuszność wymowy powyższego zdania. No i teraz uwierzycie mi, że przeczytanie takiej wypowiedzi, która - w moim odczuciu - w całej rozciągłości jest nieprawdą, w uzasadnieniu podjętej uchwały, może doprowadzić do apopleksji? - Przecież w prawie - nie tylko cywilnym, ale żadnym prawie - nie ma wzmianki o zalecaniu ustalania szkód metodą różnicową, będącą pochodną tzw. „szkody całkowitej”, o której prawo polskie, także nie wspomina. Obie wielkości zostały wprowadzone do procesu likwidacji szkód, bocznymi drzwiami, przez ubezpieczycieli, w celu uprawnienia oszukańczego sposobu likwidacji szkód z ubezpieczenia obowiązkowego OC.
2) „Konsekwencją uszkodzenia (zniszczenia) samochodu jest obniżenie (utrata) jego wartości, natomiast utrata możliwości korzystania z niego nie powoduje samoistnego odrębnego uszczerbku majątkowego odnoszącego się do tej rzeczy, niezależnie od jej przeznaczenia, Istnieje wprawdzie obowiązek wynagrodzenia za korzystanie z rzeczy w sytuacjach określonych w art. 224 par.2 i 225 k.c., ale uzasadnione są argumenty przemawiające za nieodszkodowawczym charakterem tego wynagrodzenia, zapobiegającym jedynie bezpodstawnemu wzbogacaniu posiadacza.” - No i mamy kuriozalne tłumaczenie zniszczenia pojazdu w niezawinionej kolizji drogowej. Według Sądu Najwyższego w składzie siedmiu sędziów, zniszczenie samochodu, to tylko obniżenie jego wartości, to wcale nie ma związku z utratą możliwości korzystania z niego. Do tego jeszcze Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów znalazł „uzasadnione argumenty” niestosowania art. 224 par. 2 i 225 k.c. jako podstawy do kompensacji szkody z utraty możliwości korzystania z rzeczy, a tym samym uznania, tej możliwości jako szkody majątkowej.

Gdyby było jeszcze straszniej to w tym samum uzasadnieniu czytamy: „Przeważający kierunek orzecznictwa kwalifikuje utratę możliwości korzystania przez konsumentów z pojazdu mechanicznego jako szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach odpowiedzialności gwarancyjnej ubezpieczyciela przy obowiązkowym ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilne posiadaczy pojazdów mechanicznych, a koszt najmu pojazdu zastępczego traktuje jako wydatek zmierzający do wyłączenia lub ograniczenia takiej szkody, której refundacja nie jest uwarunkowana niemożliwością skorzystania przez poszkodowanego ze środków komunikacji publicznej.” Powiedzcie sami - ewentualni Czytelnicy - jak mają się do siebie Wysokosądowe fragmenty uzasadnienia swojej Uchwały?
Osobiści mam wielką prośbę do Wysokiego Sadu Najwyższego Rzeczpospolitej Polskiej o ponowne uregulowanie prawa ubezpieczeniowego, a właściwie stosowania się, w likwidacji szkód samochodowych z ubezpieczenia OC  do Art. 13 Ustawy z 22 maja 2003 roku o ubezpieczeniach obowiązkowych…… Proszę zróbcie to - przegońcie, na cztery wiatry „szkodę całkowitą”, bo szkoda jest tylko jedna, rzeczywista, a także pochodną szkody całkowitej, metodę dyferencyjną (różnicową) z sfery odszkodowawczej z ubezpieczenia OC -  zanim poszkodowani nie zaczną podrzucać bomb do lokali ubezpieczycieli, czy też do sadów.  Kończąc dopowiem, że to nie poszkodowani, bezpodstawnie się wzbogacają, tylko ubezpieczyciele. Poczytajcie sobie artykuły z podanych linków, a może uwierzycie i nie będziecie mnie przeklinać.
http://www.rzu.gov.pl/aktualnosci-z-rynku/Rzecznik_Ubezpieczonych__ubezpieczyciele_wciaz_oszczedzaja_na_odszkodowaniach_komunikacyjnych__21267,
http://moto.wp.pl/kat,55194,title,Tak-ubezpieczyciele-oszukuja-Polakow,wid,15676997,wiadomosc.html?ticaid=111630

Pozdrawiam Serdecznie i z góry dziękuję za ewentualne przeczytanie, no i - kto wie - wzięcie sobie do serca moich dążeń ku sprawiedliwości.

piątek, 13 września 2013

Zalecenia antywojenne


Ostatnimi czasy duch wojenny się uaktywnił. Istoty ludzkie mają dostatecznie przykładów, że owocami wojny są jedynie ofiary w ludziach. Poniżej moja reakcja na interwencję w Syrii, Egipcie, Afganistanie.
                                                            Zalecenia antywojenne
                                             Od wiek wieków ludzie ze sobą wojują.
                                            Wiedząc, że wojny dobrem nie zaowocują.
                                             Ogrom krwi ludzkiej wsiąkło już w ziemię.
                                             I nadal, w niezgodzie żyje ludzkie plemię.
                                             Dlaczego zamiast, ze sobą wojowania
                                             Ludzie nie podejmą prób pertraktowania?
                                             Ono nie mniej skuteczne od wojny by było.
                                             - Ileż wtedy bólu, cierpień i łez by ubyło?

W Polsce padła władza sądownicza

Na wsępie zapytam: Czy upadek Władzy Sądowniczej jest nie zauważalny?

Władza Sądownicza sprawowana jest przez sądy i trybunały, wydające wyroki na podstawie obowiązującego prawa. - A mnie się wydaje, ze na zamówienie "sponsora".

Rodzimy kapitał


                                              
W Money.pl znalazłem artykuł z-cy redaktora naczelnego Pana Bartosza Chochołowskiego, Pt. „Czyje są banki w Polsce”. A w tym artykule fragment: „Po przełomie w 1989 roku wprowadzano gospodarkę rynkową, która potrzebowała sprawnego systemu bankowego. Takiego jednak nie było. Nie było też rodzimego kapitału, który mógłby zainwestować w sektor bankowy.” Otóż to! Wszyscy wiedzieli, ze nie było i nikt nie podjął się dzieła naprawczego, które by uzupełniło, to - jakże ważne - ogniwo w gospodarce państwowej Polski. Pewnie moderatorzy ówczesnej - jakby dzisiaj można było nazwać - areny cyrkowej mieli inne, ważniejsze sprawy na głowie - musieli czuwać nad osiągnięciami okrągłostołowego i magdalenkowego - niestety, innego miana, nie znajduję - przekrętu.
Co? Słucham? - Czy zmieniło się coś na arenie i czy artyści się zmienili? A tak, tak. Wielu odeszło. Zejścia - co prawda - były różne - naturalne i wymuszone. Główny trzon jednak trzyma się dzielnie i jak mi się zdaje, długo jeszcze władzą potrzęsie, choć z widowni przeróżne pomruki słychać. - Sami widzicie, że na finanse publiczne, a tym bardziej na banki, czasu nie stawało. Co znowu? - Nie chodziło o czas? A o co? - Ooooo. Sam się domyśl. Chciałbyś żebym co wszystko powiedział. - Ja wolę naturalną ścieżką schodzić. - Widzę, że się nie dogadamy.
Jak zauważyliście - nie mogę się ze swoim „obocznym” dogadać? Myślałem, że mi uchyli rąbka tajemnicy, ale zdaje się, że portkami trzęsie. Znowu sam muszę dochodzić do sedna sprawy. Muszę przyznać, że finanse publiczne, to temat delikatny, nienadający się do nagłośnienia. Mnie też  - po latach - dziwnym się wydaje, jak to w państwie, w którym obywatele płacili podatki i inne zobowiązania, do wspólnej kasy, mogło nie być kapitału? Teraz, gdy wyszły na jaw olbrzymie straty  OFE, będące owocem twórczej działalności - zdaje się - rządu Pana Profesora Jot Buzka i jego doradcy eM Krzaklewskiego, to tylko można się domyślać, jakimi pieniędzmi dysponowało ZUS w latach dziewięćdziesiątych. Jak pamiętamy gospodarka polska kręciła się, niczym młyńskie koło, gdy wzrośnie różnica poziomów wody. Owo kręcenie, nawet Panu Profesorowi Balcerowiczowi zakręciło w głowie, do tego stopnia, że w obawie, abyśmy innych nie przegonili, zaczął wodę z górnego zbiornika upuszczać kanałem ulgi, wykorzystując ją, przy okazji do schładzania głów przedsiębiorcom - taki to ci był zapobiegliwy? Podobno, mało brakowało, do przyznania mu nagrody Nobla, za ten uzdrowieńczy czyn.
No i wyobraźcie sobie, że już po schłodzeniu polskiej gospodarki, ZUS część składek emerytalnych przekazywał, właśnie do takiego młynka, który to miał owe pieniążki pomnażać. Nazywał się - ten młynek - Otwarte Fundusze Emerytalne. Zaś młynkiem była najzwyklejsza szulernia - dumnie nazwana Giełdą Papierów Wartościowych. Żeby się nie rozwodzić powiem, że w tym młynku zmielono kilkadziesiąt miliardów PLN - ile? Dokładnie nie wiadomo. Gdy jednak zaczniemy szukać w sieci, to nie trzeba się wysilać, żeby znaleźć informację, takie jak chociażby w „Przeglądzie” na stronie:  http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/stracone-pieniadze-ofe
Oto fragmenty z artykułu Pana Andrzeja Dryszela.
„W ciągu 11 miesięcy 2011 r. powszechne towarzystwa emerytalne (zagraniczne firmy zarządzające naszymi otwartymi funduszami emerytalnymi), straciły aż 13 mld zł z pieniędzy przyszłych emerytów. Ten wynik dobrze pokazuje, jak ryzykowna i niebezpieczna dla Polaków jest reforma emerytalna z 1999 r., zmuszająca nas do gromadzenia środków w OFE. A także, jak kłamliwie przedstawiano jej założenia, wmawiając, że to idealny mechanizm do pomnażania dochodów, zapewniający seniorom dostatnie życie.
Nawet po klęsce z 2008 r., gdy z OFE wyparowały ponad 24 mld zł należące do przyszłych emerytów, lobbyści i eksperci finansowani przez towarzystwa emerytalne zapewniali, że to jednorazowy przypadek, wynik kryzysu finansowego. Jak widać, nie musi – i nikt nie wie, ile jeszcze czeka nas lat, w których powszechne towarzystwa emerytalne będą tracić pieniądze gromadzone w OFE.” - Które to miały zapewniać seniorom dostatnie życie.
Zabierzmy się jednak za rodzimy kapitał, którego to niby nie było w początkowych latach po przewalance. Wujek Google doinformował mnie, że miesięczna składka emerytalna wynosi 19,52 procent pensji. Z tej części, na OFE przeznaczano 7,3 procent. Przyjmując średnie wynagrodzenie 1800 zł. i ilość pracujących 18mln, otrzymamy 2.365.200.000 zł. Jak uważacie finansiści, czy też ekonomiści - jeśli w 1999 roku mogliśmy tyle pieniędzy włożyć do OFE, to dlaczego niby w 1991, 1992, 1993, czwartym, piątym, nie mogliśmy odłożyć ich do Polskiego Banku Narodowego, na 3%? Bank na pewno znalazłby kredytobiorców na kredyty oprocentowane - niechby - na 7%. Trzy procent bank oddałby do ZUS-u za oprocentowanie lokaty, a 4% przeznaczył na obsługę. I jak się macie znawcy finansjery? Czy koniecznie musieliśmy ściągać do Polski kapitał obcy? Czy koniecznie musieliśmy sprzedawać - wszystko, co się dało sprzedać, banki też - obcym?
Odpowiem Wam - nie było koniecznej potrzeby wpuszczania do Polski, w takiej ilości obcego kapitału. Aby jednak mogło to zaistnieć musiał być spełniony, jeden warunek, konieczny. Warunkiem tym było konieczne podniesienie z urzędniczego stołka dupy polskiego urzędnika i ruszenie głową, no i spełnienia jeszcze troczę innych uwarunkowań, chociażby inwencji twórczej i zaangażowania, i poszerzenia swego pola widzenia, o potrzeby reszty współobywateli. Państwowa posada powinna zobowiązywać do - na rzecz innych - działania, a nie tylko do swoich potrzeb zaspokajania. Pomyślcie tylko, jakby się w Polsce dobrze żyło, gdybyśmy pamiętali, że:
Nie każdy z nas nie będzie
Władnym Panem na urzędzie.
Abyśmy mieli, co konsumować
Ktoś musi tworzyć i produkować.
Dlatego zadbajmy, nie tylko o tych za biurkiem siedzących,
Ale i o tych, na polu i w fabrykach pracujących.
Jeśli chcemy żyć godnie i w pokoju, przez czas długi.
Musimy jednako traktować - tak Panów, jak i Sługi.
Nikomu nie pomoże - demokracją - się zasłanianie.
Demokracja nie zastąpi wynagrodzenia, za produktu wytwarzanie.
Ja wiem, że poruszam drażliwe problemy.
Chowając głowy w piasek - ich nie rozwiążemy.
Dopowiem jeszcze tylko słów parę. Nie myślcie, że obcy Was z gówna wyciągnie. - Zrobi to z Wami, co zrobił kot wyciągając z końskiego łajna wróbelka.  

piątek, 6 września 2013

Wolność

Ja tracę orientację i zrozumieć nie mogę
Dlaczego Polacy ciągle wybierają złą drogę?
Ludzie to stworzenia wolność miłujące.
Polacy to stworzenia, wolności nie szanujące.
A wiadomo, kto wolności nie uszanuje
To zaraz bat zaborcy na plecach poczuje.
Wolność to roślina wspaniałe owoce rodząca.
Tyle, że starannej pielęgnacji wymagająca.
W Polsce większość by tylko owoce zbierała
A do prac pielęgnacyjnych innych zmuszała.
Stąd nasza wolność na zdrowiu szwankuje
A wiadomo – wróg słabość wykorzystuje.
I nieproszony wkracza w nasze progi.

Stąd bardzo wyboiste są „Polskie Drogi".


Teraz opozycja krytykuje zmiany systemu rentowego, głównie wycofanie się z OFE. - Niech mi ktoś odpowie, gdzie byli polscy parlamentarzyści, jak OFE ponosiły straty na GPW? Dopiero internauci zrobili rejwach, po którym rząd składki z OFE wycofał. Czemu opozycja nie zaproponowała zyskownego rozwiązania? Proszę skorzystajcie z moich propozycji, zawartych w poniższym tekście.

                                                                 Składki emerytalne - pracujcie na rzecz Polaków!

Nie jestem ekonomistą, ani bankowcem, być może dlatego - jako laikowi finansowemu - zbudowanie systemu emerytalnego, bezpiecznego wydaje się proste jak drut. Mój system emerytalny, nie tylko, że zapewniałby dobre emerytury, ale jeszcze służył reszcie Polaków - co prawda - nie bezpośrednio, ale poprzez wzbogacanie całej, państwowej infrastruktury.
Zauważcie tylko, jakie to proste! - Mój profesor od mechaniki zawsze nam powtarzał: Pamiętajcie! Proste rozwiązania są najlepsze. Toteż ja zawsze w swoich działaniach kierowałem się i nadal się kieruję tą zasadą. Aż dziw, że do tej pory nikt na to - do tej pory - nie wpadł. Dobrze! Dobrze! Nie denerwujcie się i nie stukajcie się w czoło. Nie muszę się domyślać, żeby odgadnąć, co w tej chwili, o mnie myślicie. Ale ja już Wam wykładam „Kawę na Ławę”.
Najpierw musimy określić stan początkowy. Stan początkowy, to kupa forsy, ze składek emerytalnych. A jak ktoś ma dużo forsy, to zaraz szuka, dobrej lokaty dla nich. Ta lokata musi być - przede wszystkim - bezpieczna. W następnej kolejności powinna przynosić - możliwie - duże zyski. - Kto zapewni nam bezpieczeństwo? Według mojego rozumowania organem, który powinien i którego rolą jest zapewnienie bezpieczeństwa, swoim obywatelom jest PAŃSTWO. Już widzę, jak co niektórzy, znów pukają się w czoło. Nie pukajcie się, bo se dziurę zrobicie. Pukajcie się, w te głupie łby, z innego powodu - z powodu niepewności swojego jutra. Odpowiedzcie sobie na pytanie: Jak rozumne istoty mogły dopuścić do takiego stanu, żeby obywatel łożący duże pieniądze, na utrzymanie przeróżnych państwowych agend, nie jest pewny dnia ani godziny? - Za te łożone, przez niego pieniądze, te państwowe agendy nie zapewniają mu odrobiny bezpieczeństwa. - Musiałem trochę zareagować na te wasze pukanie się w czoła i ironiczne uśmieszki, na moje „proste rozwiązanie.
Więc zapewnienie bezpieczeństwa moich pieniędzy - powierzam państwu i na państwie je wymuszam. Duże zyski - pamiętajcie, że powiedziałem - możliwie duże. Więc tę kupę pieniędzy powierzam, wkładam na konto do Narodowego Banku Polskiego - koniecznie - Polskiego. Narodowy Bank Polski obraca moimi pieniędzmi udzielając kredytów dla - i tu uwaga - nie dla byle kogo, tylko dla Państwa Polskiego - znów uwaga - nie na byle jakie cele, tylko na realizację zadań, wzbogacających państwową infrastrukturę. Zysk pozyskany z udzielonego kredytu Narodowy Bank Polski - koniecznie - Polski rozdysponowuje, na obsługę konta i na oprocentowanie wkładów ze składek emerytalnych. Zaznaczę tu, że specjalna komisja - niechby i sejmowa - musiałaby dopilnować, żeby wszystkie zyski z udzielanego kredytu nie zostały przeznaczone na wynagrodzenia prezesów i reszty towarzystwa bankowego.
Widzicie, jakie to proste! Przyklaśnijcie i wprowadzajcie! Acha! Tylko czy Polska ma Polski Bank? Tego to ja - niestety - nie wiem. Jak wszystkie firmy przemysłowe, polscy wybrańcy powyprzedawali, to może i banki wyprzedali? Tu już muszą się wypowiedzieć znawcy tematu