Spływamy
z niebytu w istnienie
Zatopieni
w przestworzach
Unoszeni
podmuchami historii
Stąpający
niepewnie po bezdrożach
Otuleni
krzewami kłamstw
Zwodzeni
nieznaną prawdą
Oczekujący
na Królestwo Boże
Pełni
nadziei i niepewności
Chwały
i pokory
Jednak
bezgranicznie pewni
Jego
przyjścia w chwale
Ufni
w mesjańską przypowieść
A
tymczasem wiatr historii
Przywiewa
burz stada
Z
których poza deszczem
Na
ludziach niepokój osiada
No
i zamiast deszczem obmyci
Chodzą
płaszczem niepokoju okryci
To
też jak jedni drugich mijają
To
podejrzliwie na się spoglądają
Lepiej
by było byśmy się schronili
I
najzwyczajniej w wannie się umyli
A
jak się do sucha wytrzemy
To
całkiem – „do rzeczy” – będziemy
Po
umyciu nie zapomnijmy o jedzeniu
I
dopiero wyjdźmy naprzeciw zadowoleniu
Spotkanie
zadowolenia na swej drodze
Poświadczy,
że niedaleko jest Królestwo Boże