Parę
komentarzy do Oświadczenia Prezydenta RP ws. ustaw dot. wymiaru sprawiedliwości,
ze strony:
„ale także i
wtedy, gdy państwo staje się dla nich opresyjne, gdy zaczynają się bać swojego
państwa.”
Panie
Prezydencie, tak obowiązujące prawo, jak i osobowa, ludzka część wymiaru
sprawiedliwości musi być postrachem dla złodziei, oszustów i wszelakiej maści
podłości ludzkiej! Nie może być tak, że prawo utworzone w czasach PRL-owskich,
a więc za komuny, którą to Pan tak
mocno wyklina i podpisuje, bez zastrzeżeń ustawę dekomunizacyjną, zalecającą
zmianę nazw ulic, ( jakby to one miały wpływ na nasze postępowanie, na nasze
traktowanie, swego bliźniego) a nic nie wspominającą o zmianie prawa
tworzonego, w czasach ”rynku zniewolonego”, nie mającego z rynkiem wolnym nic
wspólnego. Nic nie wspomina o konieczności jego zmiany, które umożliwia –
oszustom, cwaniakom, mającym, do dyspozycji dobrych prawników – dowolność jego
interpretacji i przekonania sądu, że tylko ta interpretacja jest zgodna z
obowiązującym prawem. A przecież, w polskim sądownictwie obowiązuje zasada
kontradyktoryjności - http://www.infor.pl/prawo/pozwy/informacje-ogolne/82827,Zasady-postepowania-cywilnego.html
Ona umożliwia, dobremu prawnikowi wmówić – używając
przysłowia – kobiecie dziecko w brzuch, przekonać do tego „wysoki sąd”, a on
nie omieszka wydać wyroku na korzyść strony, którą ten prawnik reprezentuje. –
Gdzie tu można mówić o równości i o sprawiedliwości, a także o bojaźni przed
prawem, przed państwem?
„Pani Zofia powiedziała do mnie tak: „Panie Prezydencie, ja żyłam w
państwie, w którym Prokurator Generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję i
w zasadzie mógł wszystko, i nie chciałabym z powrotem do takiego państwa wracać”
”.
Dziwnym trafem, Pani Romaszewska zapomniała nadmienić, że w „tym
państwie” naród nie miał wpływu na wybór władzy. Dzisiaj, w przypadku, gdy
prokurator generalny będzie, za bardzo fikał, przedstawiciele narodu, posłowie
mogą pokazać mu drzwi. Prezydent, z wykształcenia prawnik, też tego nie
zauważył. (I w tym przypadku zadziałała kontradyktoryjność – Prezydent wydał
wyrok, będąc przekonany o słuszności strony reprezentowanej przez Panią Zofię
Romaszewską.) Dodam, że wcale nie jestem przekonany o poprawności zachowania,
PiS-owskiej większości sejmowej, która przedwstępnie, nie konsultowała ustawy z
Prezydentem. Chociaż wypadałoby przypomnieć także, że Prezydent, zgodnie z
obowiązującą konstytucją, też ma prawo do inicjowania, stanowionego prawa. Do
tego ma także swoje miejsce, a nawet „fotel prezydencki” w sejmie i może
zgłaszać uwagi, jako obywatel – przecież nikt go obywatelstwa nie
pozbawił.
„Bardzo dziękuję, że wielu ludzi zaoferowało mi
pomoc w tym, żeby te ustawy naprawić, żeby były zgodne z polskim obyczajem
prawnym, żeby były zgodne z polską Konstytucją, żeby były zgodne także z
oczekiwaniami społecznymi ‒ w każdą stronę.”
Panie Prezydencie, zgodność zmian z obyczajami prawnymi, uznam za
zwyczajne przejęzyczenie. – Sam Pan przyzna, że głoszenie przez Pana, zalecania
zgodności ustanawianego prawa z obyczajami, powojennej Polski, można uznać
jedynie jako przejęzyczenie. Nie podejrzewam, aby wskazanym było sięganie do
obyczajów Polski przedwojennej. Zgodność z oczekiwaniami społecznymi – w każdą
stronę jest nie do zrealizowania, bo opozycja i jej zwolennicy, zasadę
niezawisłości, niezależności trzeciej władzy uznają za spełnioną, kiedy ta
władza nie ściga ich za szabrowanie, mienia, tak państwowego jak i prywatnego.
– To byłoby jedno. Drugie to proszę wcielić się w odbiorcę pańskiego weta. Samo
zawetowanie – to za mało. Odbiorca pańskiego zawetowania, żeby mógł się
opowiedzieć po pańskiej stronie – sądząc wedle samego siebie – musi wiedzieć,
co Pan proponuje w zamian. Samo, pańskie wetowanie – tak na dobrą sprawę – nie
różni się od wetowania opozycyjnego. Oni także nie proponują nic w zamian.
Pozdrawiam Serdecznie – Obywatel RP.