Czy
ochrona zdrowia – Służbą Zdrowia – zwana
Jest
w Polsce dobrze zorganizowana?
Czy
ci ludzie, co w białe szaty się ubierają
Lecząc,
potrzebę swej duszy i serca spełniają?
Czy
bieli lekarskiej odzieży
Można
swe życie zawierzyć?
–
Choć takie i inne dręczą nas pytania
Nie
unikniem lekarskiego obmacywania.
Bo
gdzie człowiek by się nie ruszył
Lecą
nań, zatrute strzału z destrukcji kuszy.
Zło
rozstawia je na ścieżkach życia.
Strzela
zawsze, znienacka i z ukrycia.
A
że, z ranami sami sobie nie radzimy.
Po
pomoc, do ludzi w bieli udać się musimy.
Z
ludźmi, jak to z ludźmi, różnie bywa
–
Miast współgrać, jeden drugiego wyzywa.
Uciech,
destrukcja ma co niemiara
Bo
jedna strona, drugą obwiniać się stara.
Lekarze,
o duże wymagania pretensje mają
Pacjenci
znowu jednogłośnie wołają:
Gdyby „Służba Zdrowia” – w rzeczy samej nią była
To nasza dola, uśmiech na ustach częściej by gościła.
Służba zaś w komercji szaty się przyodziewa
Temu też – nasza dola – często łzami się zalewa.
Zauważę! – Wszystko zależy od zła, dobra i ludzi!
Chcąc godnie i zgodnie żyć, człek musi się natrudzić.
To nasza dola, uśmiech na ustach częściej by gościła.
Służba zaś w komercji szaty się przyodziewa
Temu też – nasza dola – często łzami się zalewa.
Zauważę! – Wszystko zależy od zła, dobra i ludzi!
Chcąc godnie i zgodnie żyć, człek musi się natrudzić.
Tylko, że jeden trud z marszu pokonuje i z nim
sobie radzi
Zaś drugiemu, trud szkodzi i okropnie, w
życiu wadzi.
– Te i inne odmienności, nas łokciami poszturchują.
– Temu to wzajemne kontestacje występują.
Jako,
że jedni wolą – bliźnim – usługiwanie
Drudzy
znowu – ich – wykorzystywanie.
Toteż temu, zamiast życzliwego pozdrawiania
Zauważa się wrogie pomrukiwania.
Całe szczęście, że pośród rodzaju ludzkiego
Są, otwierający się na potrzeby, swego bliźniego.
Dobrze by było, by się więcej takich spotykało
O których powiedzieć – są dobrzy – to za mało.
Takich, którzy nie wstydzą się służebnej roli.
I potrafią się wczuć w położenie, których coś
boli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz